Babie lato ratuje przed depresją
jesień
nieczułą na bezsens
ciepła
o tej porze.
Wie, że co nie urosło, już nie ma
szans.
Jesienią się nie rośnie.
Chocholi taniec, maskarada.
Nie nachapie nikt światła
na zapas.
Musi pogodzić się z klimakteryczną
chandrą.
Zima, wcześniej czy później
odbierze jej berło;
w przyrodzie na szczęście ład
panuje.
Na tym nie koniec.
Zimy też nadejdzie kres.
Poleją się śniegu łzy.
Słońce wypali jej szkliste źrenice…
Wszystko zatoczy wielki krąg,
będzie sprawiedliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz