Czy pamiętacie mnie jeszcze od tygodnia
zeszłego;
ktoś powie WTOREK,
no i co z tego?!
Jak macie sklerozę, choć to do waszego
wieku całkiem niestosowne,
ja przypomnę.
Cholera jasna ten właśnie wtorek,
który parzyć potrafi najwspanialszą
kawę.
Kto lubi herbatkę, bardzo mi przykro,
niech się pofatyguje na
przeciwko!
Jak byłam mała herbatkę piłam,
teraz na kawkę się
przerzuciłam.
Lubię ją tak bardzo, że bym się
w niej kąpała,
dlatego ogromnie wtorek
pokochałam…
Każdy dzień w kalendarzu mądrzyć
się lubi,
a wtorek mnie ujął przez swoją
skromność!
skromność!
Zaczęło się od kawy, bo jest w temacie
mistrzem.
Gdzieś się dowiedział, że ją lubię i tak
zaczęliśmy spotykać się
co tydzień.
Do kawy, żeby się nie znudziła,
za każdym razem innego trunku
się dolewa.
Dalej już nic nie napiszę z obawy, że
karane być może namawianie
do lubieżnej zabawy.
Tym bardziej kończę, żeby wstać rano,
bo jeśli ktoś mnie uprzedzi i sam,
byle jak kawę zaparzy,
to wolę nie żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz