Dyszy
lipiec gorącym wyżem,
który przybył
z nad
Sahary..
Tam
się urodził, mieszkał dotąd,
czego
tu szuka, nie bardzo
wiadomo…
Dziwią
się kwiaty i
pożółkła trawa.
Lipiec
burzę na pomoc wzywa,
głowę
ma rozpaloną…
Mdleją
termometry,
mażąc o kompresach
chłodnych.
Tlenu
zbyt mało,
przydał by się
ozon,
deszczu
chociaż kilka kropli.
Ciepło
każdy lubi, jednak
bez przesady;
powiedział
lipiec,
pędząc
w stronę północną,
gdzie ochłodę
znajdzie
w wodach
zawsze
chłodnego Bałtyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz