Wszystko się zmienia – świat wokół;
ja i ty, banalny banał…
Żyłam dotąd w gwarze, otoczona
ludźmi, zrobiło się ciszej i
bardziej
przestronnie, może dla zachowania
dystansu.
Pewnie już nie chcę, albo nie
lubię
tłoku i zamieszania, a może tak
tylko
gadam, żeby łzy się nie polały,
bo
tęskno bardzo za tym co było i wracać
nie ma zwyczaju.
Pies znudzonym tym co mówię,
zaczyna ziewać gdy buzię
otwieram.
Do siebie zwracam się coraz częściej
z każdym problemem.
Rano gdy wstanę czasem niechętnie,
głośno wyrażam myśl sensowną;
kawę zrobię!
Później już z górki, coś się
napisze,
lepiej czy gorzej – zależy od
dnia.
Gdy chandra do okna puka;
wypchaj się mówię, przeczytaj
dzisiejszy mój urobek.
Ani słowa po twojej myśli –
wpadnij jutro,
być może przygotuję się lepiej
na spotkanie z tobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz