Gdy smutek na papierze kładę
nie robi mi się wcale
lżej.
Zawstydzenie ogarnia, że nie
urwałam mu
łba!
Ponieważ sam Bóg nie wie jaki
jest skład chemiczny
radości,
chyba receptę własną
zrefunduję;
wydaje mi się, że smutek jest
bliźniakiem nieodłącznym radości!
Cóż radość o swojej tożsamości by
wiedziała,
gdyby o smutku nie słyszała?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz