u lekarza.
Jednak w gabinecie zastałam
biały fartuch
jedynie!
Dzień dobry odmamrotał
pod nosem na moje
pozdrowienie…
Wyjął z kieszeni receptę,
trudząc się
własnoręcznie,
chociaż obok stał komputer
wspaniały.
Nie odezwał się słowem,
mimo że po to właśnie się
fatygowałam;
no nie komputer, lecz ta
biała zjawa.
Czepiam się pewnie jak rzep
ogona psiego;
zamiast być wdzięczna
wielce,
zwyczajny biały fartuch a tyle
dla mnie zrobił!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz