nowym.
Tym razem, ktoś zdecydował, że z domu
nie będę wychodzić.
Nogi mam krzywa daleko nie poniosą,
auto śliczne odda się na złom.
Czterdzieści lat jeździłam oznakowanym
samochodem;
nagle cud, ktoś oznaczenia zdziera;
i jak w Heviz gdzie inwalida się
chwalił
„ przyszedłem do jeziora błotnego z kulami
a wyszedłem – bez”!
Ludzie krzyczą cud prawdziwy –
wyzdrowiał,
wyzdrowiał,
a on cicho mówi, że kul nie ma, bo
mu skradli!!!
W domu posiedzę, czasu będzie
więcej
więcej
napiszę dla Was wierszy
sto tysięcy…
sto tysięcy…
Wreszcie się wybiorę do świata
lepszego,
gdzie auta nie trzeba, więc odpadnie
problem także z parkowaniem!
W tę ostatnią podróż, niech ktoś
nie zapomni
nie zapomni
pod ręką postawić mi ulubiony
kieliszek!
Myślę, że wizja nieba na tym polega, że
tam nikt mnie nie wydmucha jak z
przeproszeniem
tam nikt mnie nie wydmucha jak z
przeproszeniem
balonik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz