Zaufała mu bezgranicznie,
bardziej niż sobie - jednak
odszedł!
odszedł!
Właściwie odchodził
nieustannie…
Biegła za nim nierozsądnie,
przedłużając czas
agonii.
Mimo to, dystans się
zwiększał;
już głosów swoich nie
słyszeli i
widać też z dala mniej.
Mówiono, los ich
rozdzielił!
Pytanie naiwne, ale jedno tylko;
lepiej
nie mieć nikogo,
czy ryzykować z tymzaufaniem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz