Grałam w karty z losem, ale
szulerował;
najlepsze karty chował
w rękawach.
Asów miał więcej niż w talii
bywa,
mnie blotkami obsypywał.
Tłumaczył z przejęciem,
że nikt
samych figur nie miewa.
Wierzyłam mu święcie,
myślałam, jest sprawiedliwy,
a on obdarł mnie nawet
ze złudzeń;
chichocząc, że los nie może
litości mieć, bo nie wyjdzie
na swoje.
Komornik też serca nie ma,
do niczego mu nie potrzebne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz