Przyfrunął wróbel do mnie na
śniadanie.
Nie widać po nim śladu
niezadowolenia choć
zamknięte są sklepy, bo dzisiaj
niedziela.
Okruchy ciasta zjada ochoczo,
uczta trafiła mu się
nie lada.
Kropelka wody, zieleń kwiatów
balkonowych i okruszków
kilka...
Zazdroszczę ptaszkowi mądrości
wielkiej, choć sam taki mały.
Mnie sporo kosztowało,
uporządkowanie pragnień w
czasie bezsennej nocy.
Na urlop nie jadę, ale balkon
dla wróbla dobry.
Ja muszę chociaż pomarzyć.
Chce mi się pięknej plaży,
morza ciepłego,
kogoś do towarzystwa, żeby się
schylał po muszle egzotyczne,
bo mnie już za ciężko.
Plaża koniecznie piaszczysta,
nie za silny wiaterek…
Wróbel się śmieje, mało
nie pęknie;
ale nakombinowałaś...
Różne są punkty widzenia,
ja spędziłem najpiękniejszą
w życiu chwilę z tobą,
na całkiem zwyczajnym
balkonie.
Ty,wróbel się mądrzy, wymyśliłaś
tyle, że nawet w głupiej
powieści
powieści
nie może się zdarzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz