Powiadają, że
szewc chodzi bez butów.
Czasy się
jednak zmieniły, dziś ogólnie
brak rzemieślników,
a słynny szewc,
ostatni jakiego
znam, wdrapał się
na pomnik (w
doskonałej lokalizacji),
by upajać
się zachwytem ludu, zamiast
buty szyć.
Wstęp może przydługi
i jak zwykle aluzyjny,
a miałam
tylko wspomnieć, że zamiar
powzięłam
taki, aby napisać coś dla siebie.
Wprawdzie
piszę bardzo wiele tego
co leży mi
na wątrobie, lecz myślałam
o prywacie
jak zalecają psychologowie.
Sama sobie mam
zamiar udowodnić,
ponieważ chandra
szarpie trzewia, że
do smutku
powodu nie ma.
Tu i tam
leżą książki nie przeczytane,
żywe kwiaty
nie dopiły wody z wazonów,
pies patrzy
na mnie jak żaden kochanek,
nawet z
większym uwielbieniem niż
zaliczają
św. obrazki, no bo przecież to ja
go karmię!
Muzyka z
radia, chociaż stacje miewają
liczne dolegliwości
(pieczenie, upławy i
zgagę…) –
cała przeznaczona wyłącznie
dla mnie!
Milionowe
odcinki seriali telewizyjnych
rozwlekają
pasjonujące wątki poza
ziemskie
terminy…
Mam duży zapas
papieru toaletowego,
torebkę ryżu
i dwie cebule.
Nie szkodzi,
że premier zaleca przebywanie
w domu,
można żyć bez świeżych
bułeczek.
Zresztą
dodam, że wystarczy posłuchać co
politycy pie…
prawią, a treść pokarmowa
sama się
cofa i chęć do pobierania jadła
odchodzi na
długo.
Chciałam na
koniec siebie i Was jakoś
pocieszyć,
ale jeszcze nie wiem co będzie,
gdy farba
czerwona się skończy a impreza
na Narodowym
opatrzy się ludziom.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz