Mgła snuje się po wybojach
bagiennych,
jakby chciała skroplona zostać
w niebyt.
Czuje na sobie presję i
winy piętno;
nie zamierzała być
złowroga…
Bez woli złej okrywała
niedoskonałość
krajobrazu.
Każde słowo grzeszy;
słyszysz „ o świcie,”
skojarzenie dziwne, przecież
to pora dla mgły
stosowna!
Cóż winna, czy imię jej
przeklęte
przez bezmyślność człowieka?!
Słowo w przestrzeni sztywnieje,
myśli
nie jest w stanie wyrazić.
Milczeniem można się posłużyć
tylko,
bo nawet pacierz
zbyt głośny się wydaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz