Kiedyś
jak żyłam, bo dziś
straszę już tylko,
rozbawić
potrafiłam
całą klasę.
całą klasę.
Śmiali
się także nauczyciele,
nawet ci z którymi byłam
w kontrze.
Teraz pewności nie mam,
udawali
może...
Ambicją
moją było stwarzanie
atmosfery,
która
w trudnych czasach
pozwalała
przeżyć.
Z
onkologii wypędziłam dużo
duchów złych…
Przysięgłam
sobie, że rozbawię
grabarza,
biedak
ma trudną pracę –
przyznacie.
Czyli
ze śmiechem na ustach –
dokumenty są.
Na
wiersze nikt reklamacji
nie składa,
że
dołujące albo smutaśne.
Los
jednak nie lubi bezczelnych,
daje mi ring;
a
na nim postać NA SERIO
się jawi.
Na
Serio walki nie podejmuję,
dla mnie
żart
i śmiech to najcięższy
kaliber
broni.
Kto
ma poczucie humoru jest
zakładnikiem moim.
Z
rąk go nie wypuszczę,
choć bym miała z wierszy
zrobić
Mu lewatywę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz