Nie
znając swoich możliwości
ani sprawczej mocy
działania;
zaczęłam
brzydko narzekać
na upał.
Ktoś potraktował to całkiem
NA
SERIO.
Niebo
się ubrało w kieckę
ciemnogranatową
burza
przyleciała wnet na pomoc.
Piorunami
walnęła,
pazurami rozdarła sklepienie,
zrobiło
się widno i niezbyt
przyjemnie.
Do
tej scenerii jakby było mało,
deszczu strugi polały
się na
Ziemię
rozgorączkowaną.
Wicher
wciął się bez sensu żadnego,
wyrywając
sobie włosy z głowy.
Termometrom
z tego szoku
kreski opadły…
Głupio
mi bardzo, nie miałam
takich pragnień.
Może
niezbyt jasno się wyraziłam,
może słów brzydkich
użyłam –
darujcie mi proszę,
wiem,
że przesadziłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz