Kiedyś dawno temu, gdy byłam malutka,
bajki mnie
nie zachwycały.
Wolałam
opowieści prawdziwe niosące
promyk
nadziei, a nie blagę.
Tak mi już
do dziś zostało, kłamstwa
znieść nie
mogę; mdli mnie,
mam migrenę
i atawistyczny wstręt.
Nie mam
pojęcia czemu, ludzie pierwszego
planu plotą
brednie, że
krzywa się
„wypłaszcza” wirus odchodzi,
bo wszyscy
wiedzą, że to nie prawda.
Wystarczy
zsumować ilość zgonów z
ostatniego
miesiąca.
Zgony są
jedyną prawdą i tu się nie da
konfabulować.
Nie sieję
paniki, nie wieszczę złych prognoz,
ale patrząc
prawdzie w oczy można osiągnąć
o wiele
więcej.
Mateusz
plecie o dwudziestu milionach
szczepionek
wiedząc doskonale, że szczepić
należy
dwukrotnie, więc ledwo starczy
dawek dla
dziesięciu milionów obywateli.
Ludzie to
wiedzą…
Jeśli władza
straci resztki zaufania, nastanie
czarny dzień.
Pora bić na
alarm, bez propagandy, szykując
co należy na
ew. akcję szczepień –
może
chłodnie?
Nie jestem
fachowcem, nie podpowiem,
wiem jedno; przestańcie kłamać,
bo sroga
zemsta będzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz